niedziela, 24 lutego 2013

Portfel à la Kopertówka


No Kochane wiosna chyba się już wreszcie do Nas zbliży, pora na nowe buty, torebki i inne zmiany ;-)
Dziś chciałabym się z Wami podzielić tym co jest trendy ;-) a jednocześnie praktyczne, funkcjonalne i każda z Was na pewno to posiada.

Mowa o portfelu ;-) który w wielu sytuacjach  śmiało może posłużyć Nam także jako kopertówka. 
















Jako portfel jest świetny,  posiada dużo przegródek,schowków min. na karty kredytowe, kieszeń na bilon zamykaną na zamek, odpinaną rączkę. Jest prostokątny, dość spory, nie jest to malutka portmonetka. Ja osobiście jestem zwolenniczką właśnie dużych portfeli i najlepiej jeszcze aby był w kolorze, który szybko znajdę w swojej torebce ;-)
Natomiast jako kopertówka, może być nie będę ukrywać mało pakowna.  Ale to jak wspomniałam tylko w sytuacji awaryjnej, wyskoczyło Nam nieplanowane wyjście ciach pach i torebeczka się znalazła. ;-)



Gdyby kogoś interesowały wymiary to podaję poniżej :
- wysokość: 9,5 cm
- szerokość: 19 cm
- grubość: 2,5 cm

Idealny na prezent, ten który ja Wam pokazuje ma dodatkową kieszeń z przodu zapinaną na zatrzask ;-)
W razie gdyby któraś z Was chciałaby nabyć takie cacko, to jest  możliwość załatwienia portfelika w atrakcyjnej cenie. 





                                                                                              M.

niedziela, 17 lutego 2013

Małe Ciche = totalne zrelaksowanie

Właśnie wróciłam ze swojego zimowego urlopu J  poraz kolejny mogłabym napisać , że wszystko co dobre , szybko się kończy...
W tym roku ja i moja deseczka zagościłyśmy w „Małym Cichym” niedaleko Zakopanego.
 Małe Ciche to podhalańska wieś, położona w województwie małopolskim. Mieszka w niej około 400 mieszkańców.

Na jednej ze stron internetowych przeczytałam :
 Małe Ciche to jedna z najmniejszych wsi na Podhalu, zagubiona w dolinie wśród podtatrzańskich lasów. Charakter wioski najtrafniej oddaje jej nazwa. Miejscowość odwiedzana jest latem przez miłośników spokojnych zakątków i dopiero w ostatnich latach zaczęła pełnić rolę niewielkiego zimowiska. Nie ma w niej trudnych i długich tras narciarskich, nie ma też tłoku i zgiełku. Wśród narciarzy przeważają miłośnicy ciszy i spokoju. Śnieg leży zwykle od listopada do końca marca. Szusowaniu sprzyja spokojna i bezwietrzna pogoda. „
Zaczęłam się zastanawiać czy wybrałam dobre miejsce. Z jednej strony bardzo chciałam jechać do miejsca gdzie się wyszaleje na stoku, ale również odpoczne od codziennych zadań/obowiązków jakimi się zajmuje. Lubię klimatyczne miejsca ale należę również do osób, które lubią dobrą zabawę. Wyjść do kajpki ze znjomymi , pójść na karaoke. (wychodzę z założenia, że impreze można sobie odpuścić na takim wyjeżdzie mam to co weekend w swoim mieście) myślałam, że  prócz całodniowego szaleństwa na stoku,  będę siedziała w drewnianej chatce i czytała książkę pod kocem... ale ja właśnie tego szukałam... dlatego zdałam sobie sprawę, że to jest właśnie to czego potrzebuję. Moje wahania odeszły w dal...
Muszę przyznać jedno – był to jeden z nielicznych wyjazdów, na których się totalnie zresetowałam :D       Wyszalałam się na stoku ale jednocześnie odpoczęłam i wyciszyłam!!! Polecam odwiedzenie tej wioski, która nie jest zaludniona jak większość górskich miasteczek w tym okresie.   W dzień jeździłam na stoku , wieczorami zaś po ciepłym prysznicu czytałam książkę pod kocykiem, gdy za oknem padał śnieżek J  Chodziłam na spacery i zupełnie wyłączyłam się od tego co dzieje się w moim innym ŚWIECIE w mieście, w którym mieszkam. Co prawda zdarzały się wieczory ze znajomymi gdzie piliśmy grzane winko (mniammmiii) bądź kiedy zorganizowaliśmy „potańcówkę” karnawałową (w końcu była ostatnia sobota karnawału) ale ten wyjazd miał zupełnie inny charakter niż dotychczas.
Jedną z najpiękniejszych rzeczy jakie przeżyłam w życiu i to akurat na tym wyjeździe był – KULIG. Gdy moja siostra organizowała go z koleżanką dla całej ekipy myślałam, że to fajny pomysł, bo nigdy jeszcze nie miałam okazji brać w nim udział ale nie odczuwałam jakiegoś specjalnego dreszczyku emocji. Natomiast gdy przyszedł już ten wieczór, gdy sanie z konami przyjechały pod nasz pencjsonat , dostaliśmy do ręki palące się pochodnie, wszystko się zaczęło... Sanie pędziły po lesie, gdzie do okoła otaczały nas piękne duże sosny, całe przykryte śniegiem – widok ich przypominał drzewa z Narnii (tej bajkowej powieści) Ognisko, zakańczało cały ten kulig, a najpiękniejsze w nim było to, że jego miejscem był  sam  środek lasu, gdzie jedynym światłem były płonienie z ogniska oraz gwiazdy, które rozświetlały nam polane... Moim zdaniem każdy powienien mieć to swoim planie pobytu w górach J
Stok w Małym Cichym : na stacji mamy kolejkę krzesełkową oraz dwa orczyki. Cały stok to trasa niebieska (zainteresowani wiedzą co to znaczy ;) Podczas mojego pobytu warunki na stoku było dobre. Co prawda cały czas padał śnieg i wiadomo, że bez gogli jeździć by się nie dało. Ale chyba każdy co jedzie w góry musi być na to przygotowany. Słońce świeciło tylko jednego dnia i to właśnie tego dnia wybrała się do Białki Tatrzańskiej – na stok Kotelnica, tam gdzie byłam rok temu. I powiem Wam ,że bardzo lubie to miejsce,  będę tam często wracać. Stok na prawdę robi wrażenie (ale tu nie o Kotelnicy miałam pisać, to przy okazji :P)   Stok jest czynny od 9:00 do 21:00 i jest dobrze naświetlany. Cena stoku jest adekwatna do jego możliwości. Dla tych , którzy potrzebują wypożyczyć sprzęt mamy kilka fajnych wypożyczalni u podnóża stoku , zauważyłam ,że sprzęty mają na prawdę dobre.

Małe Ciche jest położone w takim miejscu gdzie mamy blisko do innych miejscowości i ch stoków. Często jeźdzą busy, a większą ekipą zawsze można zarezerwować busa, który zawiezie Was gdzie tylko będziecie chcieli. Jak wiecie Górale to bardzo mili i ugodowi ludzie J

Tak więc dla ludzi, którzy mają dość miejsckiego gwaru i szukają spokoju – serdecznie polecam pobyt w Małym Cichym !!!





Pozdrawiam Agniecha

wtorek, 12 lutego 2013

Niemożliwe



Wszystko jest możliwe. Niemożliwe po prostu wymaga więcej czasu [...]. – Dan Brown.

                       


Często posługujemy się tym cytatem, często on Nas wprawia w stan że warto uwierzyc w siebie, walczyć o to czego się pragnie.
Ale nie w tym przypadku… Tu niemożliwe dla wielu ludzi okazało się końcem tego co budowali przez całe swoje życie..

25 stycznia odbyła się premiera (polska premiera) filmu The Impossible. W rolach głównych wystąpiła Naomi Watts i Ewan McGregor. Film oparty na faktach opowiada  o prawdziwych wydarzeniach z 2004 roku, kiedy to fala tsunami uderzyła w Południowo- Wschodnie wybrzeże Azji, pozbawiając życia setki tysięcy ludzi. Watts i McGregor wcielają się w małżonków, którzy z trójką synów jadą na wakacje do Tajlandii. Rankiem 26 grudnia ich wymarzony urlop zamienia się w koszmar.
Film jest produkcji hiszpańskiej, wykonany na wysokim poziomie. Reżyserem jest Juan Antonio Bayona. Pamiętacie film Sierociniec? Dokładnie to ten sam reżyser i pamiętam dobrze, że jak nie przepadam za horrorami tak ten był całkiem niezły ;-) 

Wróćmy do Niemożliwego- śmiercionośna fala rozdziela rodzinę, dramaturgia towarzyszy Nam od 15 minuty (wtedy uderza fala). Od tego momentu borykamy się z uczuciem strachu, smutku, odrazy.. Bayona wie jak poruszyć człowieka, jak rozruszać emocje. ¾ filmu to łzy moje, ludzi siedzących obok mnie i łzy bohaterów, to oni mierzą się z żywiołem jakim jest woda. Żyją w nadziei, że odnajdą swoich bliskich żywych. 


Chciałam tak na koniec zwrócić uwagę na rolę dzieci. Szczere, wzruszające, a przy tym bardzo naturalne. Trójka młodych bohaterów zasługuje na ogromny ukłon.

Ja ze swojej strony już więcej szczegółów nie zdradzę, za to gorąco polecę Wam właśnie ten film.
Poniżej zwiastun :




Miłego oglądania ;-)


 

PS
Nie zapomnijcie o chusteczkach


                                                                                                   M.