piątek, 12 kwietnia 2013

*Lilou*

Tak,tak,tak   mamy wkońcu „Lilou” u nas w Łodzi. Jak tylko się dowiedziałam postanowiłam napisać o tym  na blogu J


Pierwszy raz z tą marką miałam styczność  w Krakowie. Kupowaliśmy naszej koleżance na prezent prześliczną bransoletkę właśnie z  Lilou. Od razu jak weszłam do salonu Lilou w moich oczach stanęły iskierki. Było w nim bardzo awangardowo, białe ściany z surowych cegieł, białe blaty, a w ich środku oszklone bransoletkiiii ... Na samym początku Lionu nie miała tak szerokiej możliwości doboru rodzaju bransoletek jaką posiada w tej chwili.
Obecnie pozwala nam na zaprojektowanie swojego własnego prezencika-gadżecika!!! W klasycznej bransoletce Lilou mamy sporą  gamę kolorów ze sznureczkami (grubsze 2mm  oraz tak zwany Twist 1,5 mm). Mogą być wiazane na supełek albo posiadać fikuśne zapięcie bransolety. Proponuje nam również  rodzaj bransoletki takich jak : wstażka, łańcuszek, całą srebrną czy gumową.


 Jeśli chodzi o rodzaje zawieszek, mamy elementy  wiszące albo płaskie. Jest w czym wybierać. Mamy do wyboru srebro  z próby 925 lub srebro pozłacane (w zapięciach jak i w zawieszkach)

Koszt Lilou kształtuje się zależnie od tego co sobie dobierzecie do danego gadżetu. Jeśli miałaby być to wersja klasyczna, jest to koszt ok.100zł. Wiadomo jeśli zaczniecie szaleć z przywieszkami (bo nie będziecie mogli się zdecydować na jedną – co jest bardzo możliwe) oraz dobierzecie sobie zapięcia dodatkowe, koszt takiej bransoletki może nawet wynosić 450zł. Wszystko zależy od waszej fantazji jak i funduszy.

Lilou w swojej ofercie ma nie tylko „słynne” bransoletki. Oferują nam zawieszki do kopertówek, rękawiczek, portfeli czy torebek.

W salonach znajdziemy również :                         Pierścionki
                                                                                Kolczyki
                                                                                Naszyjniki
                                                                                Spinki do mankietów
Noi najważniejsza rzecz, jak dla mnie kolejny plus tych bransoletek!!!! – W cenie produktu wybierasz sobie grawer jaki chcesz, aby zrobili na Twoimi nowym zakupie J  i tutaj zazwyczaj zaczyna się problem i pytanie miliony polek... „co by na niej napisać...”   -  czy na prezent czy dla siebie zawsze jest z tym dużo główkowania  =)

Ja swoją pierwszą bransoletkę dostałam od moich przyjaciół z Krakowa. Była (była dlatego,że już kilka razy wymieniałam sznurek, kobieta zmienną jest ;)  z niebiskiego sznureczka  z zawieszką koniczynka, na której zostało napisane z jednej strony „data urodzin” – z drugiej „good luck” . I muszę przyznać ,że jest ze mną nierozłącznie od kilku dobrych lat i zwiedza ze mną świat  hehe!!! Jest zawsze tam gdzie ja : )
Uważam, że wybór bransoletki na prezent dla mamy,siostry czy koleżanki to świetny pomysł.
Teraz i Łódź doczekała się swojego salonu Lilou. Znajduje się on na naszej głównej ulicy...
 


 


Zachęcam do odwiedzenia strony  www.lilou.pl 
PS. Uważajcie, bo nie wyjdziecie z niej bez zakupu ;)





Pozdrawiam
Agniecha

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Mydełko FA =)


Już od pewnego czasu chodził za mną pomysł aby podzielić się z Wami swoimi odczuciami na temat mydełek organicznych, ale chciałam być pewna na 100% że będzie to dobry wybór.
Ja swoja przygodę zaczęłam dzięki GLOSSY BOX. W jednym z wakacyjnych pudełeczek dołączone było pełnowymiarowe mydełko kibica od Tso Moriri. Kibica, bo w tym czasie zaczęło się Euro 2012.
Kosmetyki tej firmy są oparte na naturalnych składnikach, które pochodzą z Indii.


Mydło organiczne wykonane z bazy organicznej najwyższej jakości certyfikowanej przez jednostkę certyfikującą produkty organiczne Soil Association (Anglia). 100% składników jest pochodzenia naturalnego, a w tym ponad 66% składników pochodzi z organicznych upraw. Wysoka zawartość gliceryny pochodzenia roślinnego zapewnia bardzo dobre nawilżenie skory. Mydło zawiera aloes, który posiada właściwości zmiękczające, nawilżające i odbudowujące naskórek. Utrzymuje właściwy poziom nawilżenia skóry. Mydło ma delikatny orzeźwiający zapach, myje i pielęgnuje skórę.

Aqua, Glycerin, Sodium Palmate, Sucrose, Sodium Cocoate, Decyl Glucoside, Sodium Chloride, Citric Acid, Sodium Citrate, Sodium Palm Kernelate, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Parfum, Limonene, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, [+/- CI77891, CI16255, CI19140, Ci42090]

[…] Nasze kosmetyki są bezpieczne dla Twojej skóry, nie zawierają parabenów ani produktów ropopochodnych, nie są testowane na zwierzętach, jak barwniku używamy naturalnego chlorofilu, betakarotenu i karmelu. Receptury naszych produktów zostały opracowane przez doświadczonych biotechnologów. Zostały poddane surowej ocenie farmaceutów i dopiero wówczas skierowane do Ciebie. […]
Opis nie powiem przekonujący do dalszego zapoznania się z produktem. Ja osobiście nigdy nie byłam jakaś bardzo eko. Ale już dziś wiem, że dopóki będą mi finanse pozwalać zawsze będę myć swoje ciało właśnie mydłami organicznymi.
Już na samym początku można zauważyć, że mydło to nie wysusza tak bardzo skóry jak inne produkty do mycia. Wysoka zawartość gliceryny pochodzenia roślinnego zapewnia bardzo dobre nawilżenie skóry. Olej kokosowy ma szczególne właściwości nawilżające, odżywcze, antybakteryjne, przeciwgrzybiczne i antyseptyczne. Pozostawia skórę aksamitnie miękką i gładką.
Kolejną rzeczą która na pewno zwróci Wasza uwagę, jest zapach. Dość intensywny ale bardzo przyjemny, po umyciu dość długo utrzymuje się na skórze.
Wygląd- mydełka same w sobie są bardzo estetycznie wykonane. Ciekawa gama kolorów, wzorów. Na pewno przy tym ozdobią Waszą łazienkę i nadają się na prezent dla Waszych najbliższych.
Dodatkowym plusem, są też ekologiczne opakowania produktów.  




Ale aby nie było za słodko, chciałam też o wadach. Jednym z naprawdę niewielu mankamentów jest to, że mydełko wyślizguje się z rąk. Niektórym z Was to może przeszkadzać, ale nie dajmy się zwariować to tylko mydło J
Drugim minusem jest cena
L około 16 zł za 100g czyli jak na kostkę mydła to dość drogo. Ja znalazłam stronkę, gdzie można je kupić nieco taniej (12 zł) ale trzeba doliczyć przesyłkę.
Jeśli chodzi konkretnie o firmę TSO MORIRI to niestety nie można ich produktów dostać w drogerii czy też aptece, tylko sprzedaż wysyłkowa
L tak, tak to kolejny ale już ostatni minusik.

Poniżej podam Wam stronkę tej firmy, na dole jest zakładka „katalog produktów” zajrzyjcie tam. Znajdziecie tam opis produktów, składniki i naprawdę wiele ciekawych nowinek. Dodam jeszcze, że tam nie tylko znajdziecie mydełka, ale i np. świece zapachowe, produkty dla Waszego faceta, peelingi, kule do kąpieli, kosmetyki do pielęgnacji ciała i wiele, wiele różnych ekologicznych produktów. Nawet i o Naszych najmłodszych firma zadbała.


Z mojej strony to już wszystko, najlepiej będzie jak każdy sam we własnym zakresie sprawdzi i przekona się na własnej skórze ;-)


Katalog produktów :

Stronka rekomendowana przez TSO MORIRI do zakupów (szeroki wybór produktów) :

A tu stronka z której ja zamawiam mydełka :




                                                                                            M.

piątek, 22 marca 2013

Prostownica, jaką wybrać?!

Ostatnia rozmowa z moją koleżanką z pracy przyczyniła się właśnie do napisania tego artykułu.
Chciała się doradzić w wyborze prostownicy jak i preparatów do włosów chroniających przed wysoką temperaturą. Zaczęłyśmy o tym rozmawiać, po czym stwierdziła „Ej Aga napisz o tym na blogu...”
Zatem – mam nadzieje, że komuś pomogę w wyborze J
Prostownica – uważam, że jest to niezbędnik w kobiecej łazience. Włosy krótkie czy długie, kręcone czy proste, każde możemy od czasu do czasu „potraktować” prostownicą i zmienić chodź na chwilę naszą fryzurę.  Ja osobiście nie korzystam na codzień z przywileju tego rodzaju technologii ;) najczęściej używam ją na wyjścia. Mam włosy długie i  prosteeee, czasem marzy mi się „trwała” (ale standardowa polka zawsze chce tego czego nie ma heheh) Od czasu do czasu nabieram ochoty na proste włosy jak druty , wtedy łapię za swoją prostownicę. Ja ze swojej jestem bardzo zadowlona.


*BaByliss, sublim touch
*Regulacja  temperatury, 4 stopnie poziomów
*Automatyczny wyłącznik
*Prostownica ma również zastosowanie lokówki, robi na prawdę niezłe loczki =)
Cena – ok. 140zł +/-
Nie zawiodła mnie jeszcze -  ja ze  swojej strony mogę ze spokojem  ją polecić





Wcześniej miałam prostownice firmy BOSCH
*beautixx creative
*płytki ceramiczne
*bez możliwości ustawienia temperatury, prostownica nagrzewa się do 200 stopni
Cena – ok. 70zł
Szybko się nagrzewa, ładnie prostuje włosy, jedyny minus to ciągnięcie włosów.  Plastik na końcówkach nie jest wyprofilowany i zdarzało się, że wlosy mi się o nie zaczepiały.

Podałam dwa przykłady prostownic jakie miałam możliwość testowania osobiście.  Jeśli używacie prostownic i są one godne polecenia to piszcie w komentarzach.

Aby chornić włosy przed wpływem wysokiej temperatury po umyciu ich nakładam jedwab z firmy Joanna. Poleciła mi go kiedyś przyjaciółka, uważam ,że jest to super produkt na włosy.  Po użyciu : pięknie błyszczą, chornią je , nadają miękkiego-delikatnego dotyku, przyjemnie pachnie, nie przetłuszcza mi włosów. (pamiętajcie ,że to są jedynie wiosnki z mojego używania preparatów, to co mi może służyć , u drugiej osoby może sie kompletnie nie sprawdzić, każdy jest inny, ma inną formułe włosa itd...) Po wyschnięciu włosów (nie używam suszarki, zawsze staram się tak umyć włosy, aby zdąrzyły mi same wyschnąć przed wyjściem) rozdzielam poziomy włosów, zaczynając od samej szyi... każde pasmo przed prostowaniem psryskuje mgiełką DOVE. Preparat rownież dla mnie nasługujący na złotą gwiazdkę J
„Mgiełka ochronna Dove Heat Defense zabezpiecza Twoje włosy podczas procesu stylizacji, kiedy są one najbardziej narażone na działanie wysokiej temperatury. Jeżeli używasz suszarki to spryskaj jednokrotnie wilgotne włosy przed suszeniem. W przypadku prostownicy i lokówki użyj mgiełki na suche włosy.”

Nie mam zniszczony czy suchych włosów. Nigdy nie miała z tym problemu, może dla tego ,że nie prostuje ich codziennie ale raz na jakiś czas. Chodź śmiało podam przykład mojej przyjaciółki , która ma typowo kręcone włosy i codziennie z nimi walczy z prostownicą. Używa produktów, które powyżej poleciłam i ma na prawdę piękne-błyszczące włosy.

Jaką wybrać prostownicę?
To pytanie pewnie zadaje sobie nie jedna kobieta. Wybór na rynku mamy ogromny, bosch, philips, babyliss, remington to tylko kilka firmy z wielu, które mają w swoim asortymencie prostownice. Ja wyznaję jedną zasadę : Pamiętajcie ,że to co jest droższe nie zawsze musi być lepsze. Przy zakupie prostownicy pamiętajcie, że powinna ona posiadać :
1.       Możliwość regulacji temperatury
2.       Tytanową lub ceramiczną płytkę
3.       Kabel obrotowy (uwierzcie, że to potrafi ułatwić życie)

Prostownice cenowo kształtują się od  100zł do... znajdziemy oczywisćie prostownice nawet do 400zł J Kwestia jakiej szukamy i ile na nią chcemy przeznaczyć. Czasami cena jest wysoka,  ponieważ prostownica posiada różnego rodzaju gadżety czy ulepszenia (jak kto woli) podczerwień,  prostownicę parową,  prostownice zaokrąglone czyli można również używać jej jako lokówki,  z energooszczędną technologią, która po nagrzaniu odłącza pobór energii mogłabym tak wymieniać i wymieniać ale czy to wszystko jest nam potrzebne? Zakupując produkt sama musisz zdecydować, która reklama namówiła cię na zakup...:) Ty jedynie pamiętaj ,że prostownica sprawdzi się na pewno posiadając 3 punkty jakie wymieniłam powyżej.  

Pamiętacie pierwsze prostwonice na rynku?! Ja swoją pierwszą dostałam od rodziców pod choinkę prostownice-karbownice  z wymienianymi wkładkami.
To był szał... hehe miło się wspomina te czasy. Pamiętam jedynie, że tak pięknie paliła włosy.... Widać było jak leci dymek po dłuższym przytrzymaniu włosów między płytkami... Dobrze, że technika idzie do przodu ;) 

=)




Pozdrawiam
-   Agniecha


piątek, 15 marca 2013

Nail Obsession - Wibo

Słyszeliście o nowych lakierach z kolekcji   NAIL OBSESSION   z firmy Wibo ?!?!

Powstała przy pomocy dziesięciu wybranych pasjonetek mody i kosemtyków,  czyli  – blogerek. Limitowana  kolekcja  została przygotowana na nadchodzący sezon wiona/lato 2013. Marka Wibo chyba jako pierwsza doceniła działania blogerek w sieci i oddała im możliwość przygotowania wyżej wymienionej kolekcji lakierów.



Formuła lakierów jest oparta na imitującej formule lakierów żelowych o wysokim połysku. Co za tym idzie – także ich trwałość. Na każdej buteleczce jest orginalny podpis blogerki za pomocą QR kodu.

Kolekcja jest dostępna od marca do końca sierpnia w drogeriach Rossmann w całej Polsce. Koszt lakieru około 6zł.

Kolory :
Połączenie różu oraz filoletuod Amethyst                                               Amnethystblog.pl


Słoneczny patrol oraz Mary Roseod Jumpi                                               wchwililuzu.blogspot.com


Mglista poświata oraz Roziskrzone niebo od Miratell                           miratell.blogspot.com


Zielona fantazja   - od Bernadetty                                               kosmeto-look.blogspot.com

Electric orange oraz Mint sorbetod Siouxie                                 
 siouxieandthecity.blogspot.com

Peaches and creamod theOleskaaa                                             theoleskaaa.blogspot.com

Blue lake od Gosia 
 herself-and-i.blogspot.com

Mnie osobiście pierwszy uwiódł kolor od  Oleskaaa, jak go wybróbuje na pewno skuszę się na inne J

   

Uważam, że firma Wibo wyszła na prawdę z fajną propozycją oddania w ręce blogerek stworzenie kolekcji. Teraz blogi są na topie, wiele dziewczyn uczy się od nich stylu, dobierania garderoby , sztuki makijażu oraz  poznają nowinki ze świata mody od dziewczyn, które tym żyją i chcą się tym dzielić z innymi. Tak trzymać !!!





Pozdrawiam
- Agnieszka





wtorek, 12 marca 2013

WrocLove część I

Jakiś czas temu byłam ze swoimi przyjaciółkami w jednym z ładniejszych miast Polski – Wrocław.
Wyjazd wcześniej był planowany, chciałyśmy gdzieś  się razem wybrać, pozwiedzać, poimprezować,   a może przede wszystkim zrobić sobie taką weekendową odskocznie. Polecam, bo później jest co wspominać :P
W sumie to nie chce tu Was przekonywać, że macie się już pakować i jechać. Bardziej, chciałam Wam przedstawić co warto zwiedzic w tym mieście, jak będziecie miały okazje kiedyś się w nim znaleźć.

Na początek :
Miasto najprawdopodobiej założone przez czeskiego księcia Wratysława. Okres jego panowania 915- 921. Jak można się domyślać, nazwa miasta nie jest tu przypadkowa ;-) oj przepraszam na początku był to Gród, dopiero później miasto.
Dzis stolica województwa dolnośląskiego.  Położona na nizinie śląskiej, nad rzeką Odrą.
To tak słowem wstępu, przejdzmy dalej…
Zaczynając moje zwiedzanie, zostałam ja i moje przyjaciółki przygotowana do tego co chcemy zobaczyc. Na naszej liście znalazł się oczywiście rynek, Zoo- najstarsze w Polsce, most Tumski potocznie nazywany Mostem Zakochanych, Katedra św. Jana Chrzciciela i na koniec rejs po Odrze.

Rynek we Wrocławiu- kiedyś średniowieczny plac targowy, dziś centralna część strefy pieszej.  Duży prostokąt ;-) otoczony pięknymi kamiennicami i innymi zabudowami. Dużo ludzi, dużo restauracji- jednym słowem dzieje się. Po zachodniej stronie rynku mamy piękną fontanne. Powstała ona w 2000 roku i najlepiej oglądać ją wieczorem.




Punkt drugi Zoo. Hmm ogród jest ogromny, jedną z ważniejszych rzeczy o jakich trzeba pamiętać wybierając się tam jest aparat fotograficzny, wygodne buty i sporo czasu. My pomimo wielu spędzonych tam godzin i tak nie zobaczyłyśmy wszystkiego ;-( ale kiedys na pewno nadrobimy, tym bardziej że na terenie Zoo powstaje właśnie Afrykarium.

Boskie lemury ;-))))) czyli widziałam Króla Juliana

"Stary" niedźwiedź mocno śpi ;-)


                                                                  















Wrocław to również zabytkowe Mosty. Jak wspomniałam wyżej Most Tumski łączy Wyspe Piasek z Ostrowem Tumskim. Most robi wrażenie, cały w kłódkach do tego muzyczka w tle, zakochane pary cykające sobie zdjęcia.. Całość robi wrażenie. Przechodząć przez Most i udając się na południe dojdziemy do Archikatedry św. Jana Chrzciciela. Rzymskokatolicki, gotycki kościół wzniesiony został (najprawdopodobniej) na przełomie XIII i XIV wieku.







Kończąc wycieczke, postanowiłyśmy skorzystać z całkiem dobrej pogody jak na październik i wsiadłyśmy w Parostatek Wiktoria. Ahoj Przygodo !!!
Dodam, że Panie o tym jakże zwycięskim imieniu mają rejs za darmo (podobno). W ten o to sposób zakończyłyśmy zwiedzanie Wrocławia, lekko, miło i przyjemnie.

A w tajemnicy powiem Wam, że już za miesiąc szykuje się Wrocław część II ;-)
My już się doczekać nie możemy, a Wam życzę również takich spontanicznych i udanych wyjazdów.
                                                 
                                                                                                                            M.


piątek, 1 marca 2013

Alice&Peter

Tym razem przedstawie Wam cudeńko jakie wydał Gerald Ghislain...

 

 

Jest to przesłodka, wręcz do schrupania seria perfum. Stworzył on perfumy pod nazwą Alice&Peter, pięć zapachów dzięki, którym przenosimy się do beztroskiej kariny smaków i zapachów dobrze Nam zananych z dzieciństwa.

 

Perfumy mają swoich mentorów, dzięki którym powstały, a w szczególności ich nazwa.

Alice -  dobrze ją znamy z bajki „Alicja w Krainie Czarów”. Pamiętamy, że mała dziwczynka wpadła do króliczej nory i leciała przez studię. Znajduje klucz, którym otwiera małe drzwi, a za nim piękny ogród... Niestety jest zbyt duża aby się przez nie przecisnąć. Co wtedy robi? Wypija tajemniczy eliksir, który leżał na stoliku. Nagle robi się mała ale zapomniała o ważnej rzeczy o kluczu, który został na stole. Alicja jest za mała aby go dosięgnąć...

Peter -     Piotruś Pan to urwis, który nie chce stać się dorosłym. Posiada magiczną zdolność, potrafi latać. Przewodzi w grupie Zaginionych Chłopców. Zmaga się z pewnym piratem, którego nazywają Kapitan Hak... Każdy kojarzy jego dzieciństwo pełne przygód w Nibylandii...    

                                 
Gerald Ghislain postanowił tą dwójkę namówić do współpracy J  Właśnie w tej serii możemy ujrzeć jego duszę marzyciela. Poszukuje swojej drogi, dlatego też przywołuje powrót do dziecięcych przyjemności...
Perfumy mają niezwykłe opakowanie, nie muismy ich powąchać aby wiedzieć co wchodzi w ich skład. Każdy flakon ma na sobie wszystkie elementy jakie znajdują się w środku. Patrząc na nie, aż chce się je zjeść. Wręcz podejrzewam , że nie ma osoby, która mogłaby przejść obok nich obojętnie J


O to rodzaje tych piekielnie-urzekających babeczek :


 Showy Toffee (karmelizowana czekolada z dodatkiem cytrusów i nut ozonowych)
Bloody Orange (marchewka, kwiaty wodne, cytrusy, piżmo)
Cheery Cherry (wiśnie, truskawki, porzeczki oraz waniliowa śmietanka)
Wicked Berry (frezja, róża, bez oraz wanilia i cytrusy)
Fancy Choco (miętowo-czekoladowy mus)

Opakowanie wywołuje radość, jeśli ktoś chciałby choć na chwilkę przenieść się do beztroskiej krainy i poprawić sobie humor polecam zakup właśnie tych perfum. Cena jednego flakoniku to 192zł/30 ml. uważam, że nie są drogie jak na takie dzieło. Do stworzenia tej wody perfumowanej użytko składników z wysokiej jakości.

Kto  z  nas  nie  chciałby  choc  na  
chwilke  stać  się znowu  dzieckiem...




Pozdrawiam -  Agniecha